Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 2 września 2012

Gra

Slenderman stał się ostatnio tak bardzo popularny, że musiałem pokusić się o zrobienie czegoś na jego temat. I tak znowu powstał kolejny grafomański bełkot.

                                                                 ***

Nazywam się Jakub i nie opuszczam już mego mieszkania. Boję się tego, co może na mnie czekać na zewnątrz. Wszystko zaczęło się od typowej miejskiej legendy…

Byłem wielbicielem horroru i zjawisk paranormalnych. Nałogowo czytałem creepypasty, a moja ulubioną była jedna z najbardziej znanych, o Slendermanie. Myślisz, że to fikcja, że On nie istnieje? Mylisz się…oj bardzo się mylisz.
Ja też nie wierzyłem, póki go nie spotkałem. To wina tej cholernej gry, która go spopularyzowała. Po prostu pojawiła się w internecie i zrobiła furorę. Założenie jest proste. Zbierz 8 stron, ukrytych gdzieś w ciemnym lesie i nie daj się złapać Slendermanowi. Musiałem się nieźle nabiegać, i parę razy udało mu się mnie dorwać, ale w końcu się udało. A potem jeszcze raz i znowu. Gra nieźle mnie wciągnęła. Pewnego razu zauważyłem coś dziwnego. Po zebraniu ostatniej strony dostałem polecenie „Collect the last page”. Nigdy wcześniej coś takiego nie wystąpiło, w żadnym gameplayu nie widziałem czegoś podobnego. Zwykle po zebraniu 8 stron pojawiał się Slenderman i nas dopadał. Uznałem, że udało mi się odkryć bonusowy poziom, lub coś w tym stylu. Jaki ja byłem głupi. Powinienem był wtedy wyłączyć grę i nigdy do niej nie wracać. Jednak udałem się na poszukiwanie ostatniej strony. Byłem bardzo podekscytowany. Zacząłem nagrywać moją rozgrywkę, by potem wrzucić ją na Youtube i pokazać, że dotarłem tam, gdzie nie dotarł jeszcze nikt. Podczas błądzenia w ciemnym lesie zauważyłem kolejną dziwną rzecz. Świat zmienił się, stał się większy. Płot z siatką zniknął, więc mogłem wejść na zupełnie nowy teren. Nie wiem jak długo szedłem między drzewami, jednak w końcu dotarłem starej farmy. Farma w lesie? Dziwne. Tam musiała być ostatnia strona. Ruszyłem w stronę starego domu skąpanego we mgle. Mijając stary wiatrak, usłyszałem upiorny głos, który mówił tylko „Go back!”. W pierwszej chwili się przestraszyłem. Niezłe. Pamiętając o nie odwracaniu się za siebie szedłem dalej. Nie mogłem się jednak dostać do starego domu, bo nie było widać drzwi. Brakującej strony zresztą też. Ruszyłem więc do mniejszego budynku stojącego za domem. Była to stodoła. Dało się do niej wejść, jednak gdy tylko znalazłem się w środku, latarka mojej postaci zgasła. Przeszył mnie dreszcz. Wciskałem przycisk f, jednak nie chciała się ponownie włączyć. Co ciekawe gdy opuszczałem stodołę, latarka znowu działała poprawnie. Ciekawe zagranie. Zapewne tam musiałem się udać i zrobiłem to niechętnie, w obawie przed Slendermanem. Gdy doszedłem do końca pomieszczenia, nagle się rozjaśniło i zauważyłem, że na ścianie znajdowało się to czego szukałem. Dziewiąta strona była pustą kartką. Zebrałem ją, a na ekranie pojawił się napis „Congratulations, are you still alive?”. Czy jesteś ciągle żywy? To pewnie błąd w pisowni, lub jakiś żart twórców. Gra zawiesiła się, po czym wróciłem do pulpitu. Pasek zadań został ukryty, wszystkie ikony również, a tapetę, na której miałem zdjęcie mojego psa, zamieniono na czarne tło. Kolejny dreszcz przeszył moje ciało. Czy to możliwe? Ale najgorsze miało nadejść. Kiedy przywróciłem pasek zadań, sprawdziłem co się nagrało. Filmik trwał tylko 2 minuty, choć grałem znacznie dłużej. Po włączeniu najpierw ujrzałem standardowy przerywnik z gry, gdy Slenderman cię dopadnie. Ekran zaczął śnieżyć i pojawiła się jego głowa bez twarzy. Potem jednak ujrzałem… siebie, grającego w Slender game. To niemożliwe. Dlaczego? Nie posiadam kamerki internetowej, ani żadnego innego urządzenia, którym mógłbym to nagrać. Poza tym fraps służy do nagrywania gier, czyli tego co jest na ekranie, a nie przed nim. Byłem coraz bardziej zdenerwowany. Gdy minęło półtorej minuty, z głębi mojego pokoju wyłoniła się znajoma postać, Slenderman. Stał za mną cały czas, kiedy grałem w tą upiorną grę. Na koniec zwrócił się w stronę wyimaginowanej kamery, po czym ekran zaczął znowu śnieżyć i trzeszczeć. Po chwili nagranie się skończyło. Chciałem skasować grę i  plik video, jednak okazało się to niemożliwe. Wyłączyłem więc komputer. Nie chciałem już tego oglądać. Czy to wydarzyło się naprawdę?

Następnego dnia postanowiłem sprawdzić w internecie, czy ktoś już spotkał się z tym co ja. Zero odpowiedzi, zero wątków. Nic. Moje pytanie traktowano jak żart, ale ja wiem, że On tam był. Teraz co noc miewam koszmary, w których błąkam się po ciemnym lesie. Zupełnie jak w tej przeklętej grze. Najgorszy jest złowieszczy chichot, który wypełnia moją głowę, za każdym razem, kiedy On się zbliża. Uciekam... zawsze... najszybciej jak potrafię, ale ciągle mnie znajduje. To jednak nie wszystko. Co noc mnie obserwuje. Wiem to... Czuję to... Zawsze po zgaszeniu świateł czyha gdzieś w mroku. Dlaczego jeszcze mnie nie zabrał? Nie może tego zrobić tutaj? Może lubi obserwować, jak się męczę, jak powoli wariuję? Jedno wiem na pewno, nie dostanie mnie! W szafce mam schowaną broń i pudełko amunicji. Nie dostanie mnie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz